niedziela, 3 maja 2015

Jak uczciłam majowe święta, czyli mój weekend na Rodos

Nie będę się rozpisywać, bo łapki mi odpadają, a zaraz trzeba szybciutko podratować paznokcie przed jutrzejszą maturą. Wystapię wprawdzie w roli paprotki, czyli nieruchomo tkwiąc na straży nad swoim rewirem ( już czuję jak mi cierpnie krzyż), ale swe robotnicze dłonie jakoś muszę do okoliczności dostosować. No więc za chwileńkę karaluchy pod poduchy, ale jeszcze pochwalę się jak w trzy dni wykonałam plan pięcioletni:)
Kiedyś kiedyś zaczęłam murować alejkę 25 lecia, to było jeszcze w pierwszym życiu bloga. Utknęłam w połowie, bo pojawił się znak zapytania - jak przeprowadzimy odwodnienie podwórka i deszczówki z drewutni, jak rozwiążemy kwestię względem podłoża wokół placyku na ognisko i wkoło werandy, co okazało się jednak od siebie bardziej zależne, niż się wydawało. I tak oto minęły trzy lata, jak się całkiem moja jednoosobowa ekipa zawiesiła, niczym Chińczycy nad A2 :) Powstały rozwiązania doraźne, a sama weranda wypełniła nam owe trzy lata przestoju.
Aż się zawzięłam w zeszłą sobotę i ruszyłam z kielnią do boju. A że w międzyczasie lało i inne okoliczności nie pozwolily na prace ciurkiem, znów zrobiła się sobota.O nie, myślę sobie, albo to skończę teraz, albo nigdy!
No i wczoraj z dumą mogliśmy przeciąć symboliczną wstęgę, choć teren wokół rozkopany i pobojowisko jeszcze nie zostało całkiem uporządkowane, a i inne ujęte w planach  prace wciąż nieskończone - to ścieżka od domu do ogródka warzywnego już przejezdna:)

Pierwszy dzień

Drugi dzień ( pieniek na ścieżce to początek pracy)
Trzeci dzień - z lewej strony pozostanie trawa (no, w każdym razie coś zielonego) dla Czesia

Po prawej stronie placyk pod ognisko - w kolejce do uporządkowania


W głębi po prawej trzy tony żwiru czekają na swoją kolej. Ogólny widok na bałagan  i rozmemłanie w okolicy werandy - ale cóż, ekipa sprzatająca wyjechała.... na długi weekend w góry, no a matka ... No coż matka z rozkosza spędziła ten czas na RODOS (- Rodzinny Ogródek Działkowy  Otoczony Siatką)

Ciąg dalszy nastąpi, jak zakupimy piaskowiec, bo mi wyszedł. Już nie mogę się doczekać, jak znowu krzyknę - Zbychu! KRĘĆ!!! I po chwili stanie przede mną świeżutki beton w wiadrze:))))
Ale już mogę bosą stopą, gdy ranna rosa skrzy się na trawie, zasuwać po szczypiorek....
Aha, nie mogę, bo w warzywniku jeszcze brak ścieżki:) Ale to się zmieni niebawem:)


To ja zmykam, a Wy sobie podziwiajcie:)
(Wiem, jest krzywo, ale MA BYĆ krzywo, w szpilkach mi się tu nie kręcić, hrabiów w rodzinie też nie posiadam, tak, że ten, nie marudzić:))


wasza robotniczo-ludowa Lewkonia 



11 komentarzy:

  1. hihihi...to obie miałyśmy bliźniacze majówki:))

    OdpowiedzUsuń
  2. W szpilkach to do Wrocka na rynek hyhyhy. RODOS - muszę sprzedać dalej, nie słyszałam, uchachałam się po pachy :-)))))) Bardzo fajnie wygląda ta ścieżka, chyba ukradnę pomysł, w każdym razie na pewno obgadam z mężem. Oko mu się przyklei do miejsca na ognisko - tez mamy i kantówki odłożone na budowę siedzisk, a widzę u Ciebie przecięte bale na pieńkach. Pokaż że szerszy kadr!
    Miłego dnia paprotkowego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siadaj pała! ....pokażże razem????

      Usuń
    2. Chyba razem, a te pieńki miały leeć odwrotnie, ale mężowi nie stało... czasu na wyrżnięcie w podstawach takich łodkowatych wgłebień. Pokażę, jak robię z bliska, taka prowizorka, i mozna po jednym głębszym zsunąć się wraz z pledzikiem w przód lub w tył, zależy od stopnia rozchwiania, ale w końcu daleko się nie poleci:)
      Mogę podać w przybliżeniu ile czego zużyliśmy, jakby co. Marzył mi się kamień polny, ale musi być tego sporo, więc kiedyś gdzieś może kawałeczek "bruku" powstanie.

      Dupę sobię odgniotłam, ale polski podstawowy zaliczyłam :)

      Usuń
  3. O Mamo! Cudne to Twoje RODOS Lewkonio! I wiesz? Kobitka to jednak niezniszczalna jest ISTOTA! Chylę czoło i gratuluję imponujących efektów! Cudnie jest! Pozdrowienia serdeczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty z tym czołem uważaj, przyda Ci się przy remoncie tarasu, czym będziesz główkować? A wiadomo, że pomyślunek, to nasza domena. Ja od zawsze twierdzę, że gdybym miala większe bicepsy to mi DO TYCH RZECZY żaden facet niepotrzebny, a tak, to się do dźwigania i podawania kamieni od czasu do czasu który przydaje:))))
      No myślę, że z bliska by Ci się też podobało. No ale jeszcze takie to sfastrygowane na razie, i raczej można skręcić kostkę. Ale jak skończę... ( Dzięki, dzięki oczywiście za motywację, ale przyznam się, że od wczoraj ledwo chodzę, ja to jednak muszę się albo intensywnie ruszać, albo leżeć w puchu :))))

      Usuń
  4. Uwielbiam krzywizny! :) Brawo :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rzeczy proste są dla mnie ... za proste:)))) A ja lubię jak jest pod górkę!
    Zatańczyć się na tym nie da, chociaż mój Dziadek powiadał, że zakichanej baletnicy przeszkadza rąbek u spódnicy:))) Przyjedziesz, wypróbujesz:))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Brawa! Najszczersze i obfite! Kłaniam się w pas (dosłownie) z wielkim podziwem!

    https://www.youtube.com/watch?v=0UPpcDc7hzs

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hykhmm, czerwienię się:))) A już jutro ciąg dalszy relacji, bo zdjęcia zrobię za dnia:))) Dosć powiedzieć, że jestem jeden wielki zakwas od tej soboty, a jeszcze nie wszystko dałam radę zrobić:)))

      Usuń

polecam

Ojcowie i córki

 Przeczytałam kiedyś, że wszyscy jesteśmy zranionymi dziećmi. To zdanie wraca do mnie w gorszych momentach i im jestem starsza, tym głębiej ...

ulubione