Lubię harmonię w przyrodzie.
Za oknem szaroburo, to i na oknie też.
A że pogoda w kratkę, to i moje okna kraciaste.
Jakość obrazu absolutnie wpasowała się w krajobraz zewnętrzny. I wcale a wcale mi to nie przeszkadza. Bo ja lubię spokój ponad wszystko, a takie lniano- szaro-czarne połączenie wpływa na mnie kojąco.
latem zawisną znowu łąki i zioła, wiosną coś lila róż, a zimą podokładam czerwieni.
I nie jest to modna szarość pastelowa, ani szarość lawendowa, choć i taka ( w kratkę oczywiście) wisi w innym pokoju. Ta jest dokładnie taka, jak rozbełtane na podwórku błotko, a beże są po prostu smutne i bez domieszki. Piach, mgła, siwy dym - ale jak się zapali wieczorem lampę z wiklinowym kloszem i świece tu i tam, to można się umościć i zaszyć jak w jakimś legowisku. ( no wierzcie mi na słowo, nie robię sobie zdjęć wszędzie i w każdym miejscu)
Dziwić może, że zasłony nie są takie same. No cóż, jak krawcowi staje, czy jak to było... Lniane kupiłam z rok temu, a dwie pozostałe niedawno, oczywiście z pchlego targu, bo nie uznaję zbytku, a zasłona w cenie 200 złotych za sztukę ( albo 1000 za uszyty gotowy komplet) nie mieści mi się w głowie. Kanapy spłacałam dwa lata, na podłogę czekałam lat 7, a reszta to samoręcznie odnawiane starocie lub meble składane z kilku kompletów/ ewentualnie kupowane po kawałku, jak nasza kuchnia. Nie lubię, no nie lubię przepłacać.
Na werandzie tymczasem wietrzy się zakupiona przed laty stara skrzynia, której nową postać zamieszczę, jak ją ukończę. Stała w swej poprzedniej szacie jako ława w sieni. Teraz wyjdzie na salony.
Na razie powiększyła zaokienny misz-masz, który można dojrzeć przez nieco ( a nawet bardzo) umazane pyskiem psa tarasowe okno. Mimo szarzyzny coś się dziej wciąż w tematach okołodomowych, grunt, żeby się nie dać spadkom nastroju.
Wykorzystałam ostatnią jeszcze w miarę ciepłą sobotę na szlifowanko, zajęło mi to z przerwami na gotowanie obiadu czas do wieczora. Ostatni szlif ( a papier miałam jakiś oporny, bo chyba wilgotny) już w świetle latarni z werandy się odbył. Czego nie zrobiłam ze 3 lata, MUSIAŁAM skończyć w jeden dzień. Teraz się wezmę za robaki, bo jednak :)
A jeśli chodzi o szaro-bure inspiracje, to proszę, można i ciemnej, a jednak jest wytwornie:
Pływam coraz sprawniej. Grzbietem i na płask. Czasem mam do dyspozycji trzy tory. I ta "cisza jak ta"....
Jesienne uściski!