wtorek, 8 marca 2016

Dwaj Panowie K.


529 odcinków w 12 lat. Dwaj charyzmatyczni prowadzący. Niezapomniana czołówka. Wciągające programy, doza humoru, analogowe doświadczenia, poważne traktowanie widza, z równoczesnym lekkim dystansem do nauki przy całej rzetelności informacji, jakże nie do ogarnięcia dla laika z marnym (jak na dzisiejsze możliwości)  dostępem do źródeł wiedzy. Do tego świetnie skompilowane filmy dokumentale z doskonale odegraną "częścią artystyczną" w studiu telewizyjnym.
Towarzyszyli mi przez sporą część życia nastolatki. Cudowne me lata 1977-1989, choć doprawdy nie zdawałam sobie do dziś sprawy, że aż tyle, uprzyjemniali mi i innym widzom swoimi naukowymi sporami entuzjasty i sceptyka, które to role przybierali na zmianę w pełnych inteligencji i erudycji dyskursach.
Kolorowali szarą PRL-owską rzeczywistość w sposób kreatywny i szalenie wciągający, zarażali marzeniami o podbojach kosmosu, zabierali na wypad do wnętrza atomu, tłumaczyli w sposób przystępny dla czterolatka zjawiska, które wcześniej wydawały się niepojęte, jak czarna dziura, i choć część nadal mnie przerasta - można było polubić fizykę tylko dla nich. Dla tych dwóch cudownych redaktorów.
Kurek i Kamiński. Niezapomniani i nieodżałowani, nie do podrobienia,  trafiający w sedno, z misją  upowszechniania naukowych dokonań, ale i roztaczający wizje możliwości nowych przełomowych odkryć i wynalazków. A przy tym skromni, nie skupiający uwagi na swoich osobach, lecz treści przekazywanej widzom. Nie krygujący się do kamer, nie wychodzący z roli , a zarazem z całym swym ściśle naukowym wdziękiem fascynujący i przyciągający.
Ich śmierć, tak symboliczna - dwóch przyjaciół w tym samym strasznym wypadku, wszystkimi ich wielbicielami wstrząsnęła.
Nie pogodziłam się z tym nigdy i często myślę z żalem, że ani ICH, a ni Sondy już nie obejrzę na żywo.
Nic też i nikt ich nie zastąpi. Niemniej z zaciekawieniem oczekuję od pewnego czasu na pojawienie się po 27 latach(!) Sondy 2 ( mam nadzieję, że to nie miało być dzisiaj, bo ostatnio mylę wszystkie daty i fakty) Z radością i miłym ciepełkiem w sercu odnotowuję fakt, iż komuś zamarzyło się tak, jak i mnie, choć namiastkę tamtego programu stworzyć, oddając hołd poprzednim autorom programu, i kontynuować myśl  jemu towarzyszącą - otworzenie się na widza - co dziś jest niejako oczywistością w mediach - i,  jak obiecano w jednym z wywiadów z pomysłowadcą Sondy 2, analogowe doświadczenia - czyli prostymi sposobami, wręcz domowymi, na żywo i z użyciem przedmiotów z najbliższego otoczenia, dostępnych przeciętnemu homo sapiens tak, jak to czynili panowie Kurek i Kamiński. Mam nadzieję, że dobrze zozumiałam:)

Cieszy mnie też fakt, że zamysł kontynuacji programu jest bardziej uniwersalny - ma być czymś w rodzaju pamiątki dla kolejnych pokoleń - jak to u nas drzewiej było z nauką i postępem technicznym, co na koniec programu przypieczętować mają listy w butelce wysyłane do przyszłości.

Sprawdziłam co takim ostatnim listem w butelce panów Kurka i Kamińskiego mogłoby być. I odtąd, gdy spojrzę na płytę CD, pierwsza myśl będzie właśnie o nich. (Choć faktycznie o płytach CD i laserach do ich odczytu mowa była w proagramie parę lat wcześniej, ale tak symbolicznie - jest coś, co mi ich przypomni)

Tych głosów, tej kultury sporu, tego oczekiwania na kolejny odcinek, tego zachwytu nad kolejnym dokonanym na moich oczach odkryciem kolejnej warstwy w nieskończonych pokładach wiedzy tajemnej nigdy nie zapomnę. I znów żal, że mimo wielu następnych programów o tym charakterze, moi synowie nie mieli okazji zakochać się w Sondzie od dziecka, bo ich wtedy jeszcze na świecie nie było. 
Nie tylko dlatego, że programy te były niezwykle mądre i puczające, ale chyba przede wszystkim z tego powodu, iż  panów KK niezwykle lubiliśmy, zwyczajnie i za wszystko.

Te wiadomości pamiętam, jakby to było wczoraj. 

Na szczęście i ku pokrzepieniu serc można dziś znaleźć wiele całych audycji  na youtube, i dziś z przyjemnością kilka z nich sobie  odświeżyłam. 

Zostawiam ścieżkę dźwiękową z czołówki i pozdrawiam serdecznie z łezką wzruszenia w oku.
lewkonia

polecam

Ojcowie i córki

 Przeczytałam kiedyś, że wszyscy jesteśmy zranionymi dziećmi. To zdanie wraca do mnie w gorszych momentach i im jestem starsza, tym głębiej ...

ulubione