Dzisiaj moje małe tęsknoty jeszcze w letnich sandałkach siedzą ze szklaneczką miętowej lemoniady i zaglądają mi przez ramię. Jeszcze nie spakowały letnich tobołków. Jeszcze nie zblakł im rumieniec i wciąż mają kwiaty we włosach. Tylko gdzieniegdzie pojawił się wrzos i jarzębina w ich wiankach. I zapragnęły wyprawy do lasu, wciąż rozgrzanego latem.
Jeszcze nie jesień. Jeszcze babie lato nie odpływa. Choć dynie zaczynają czerwienieć niecierpliwie. Wrześniu trwaj cichutko i sącz się dzień za dniem, bez pośpiechu :)
Pozdrawiam wciąż słonecznie i bezchmurnie z werandy
Lewkonia
Ostatnie ciepłe promienie słońca....piękny wrzesień na zdjęciach i nawet odrobina tęczy....:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję. Miłej jesieni :)
UsuńCudowny blog! Na pewno zostanę na dłużej.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńKoniec lata jest smutny, ale jesienna feria barw też jest piękna :)
OdpowiedzUsuń