529 odcinków w 12 lat. Dwaj charyzmatyczni prowadzący. Niezapomniana czołówka. Wciągające programy, doza humoru, analogowe doświadczenia, poważne traktowanie widza, z równoczesnym lekkim dystansem do nauki przy całej rzetelności informacji, jakże nie do ogarnięcia dla laika z marnym (jak na dzisiejsze możliwości) dostępem do źródeł wiedzy. Do tego świetnie skompilowane filmy dokumentale z doskonale odegraną "częścią artystyczną" w studiu telewizyjnym.
Towarzyszyli mi przez sporą część życia nastolatki. Cudowne me lata 1977-1989, choć doprawdy nie zdawałam sobie do dziś sprawy, że aż tyle, uprzyjemniali mi i innym widzom swoimi naukowymi sporami entuzjasty i sceptyka, które to role przybierali na zmianę w pełnych inteligencji i erudycji dyskursach.
Kolorowali szarą PRL-owską rzeczywistość w sposób kreatywny i szalenie wciągający, zarażali marzeniami o podbojach kosmosu, zabierali na wypad do wnętrza atomu, tłumaczyli w sposób przystępny dla czterolatka zjawiska, które wcześniej wydawały się niepojęte, jak czarna dziura, i choć część nadal mnie przerasta - można było polubić fizykę tylko dla nich. Dla tych dwóch cudownych redaktorów.
Kurek i Kamiński. Niezapomniani i nieodżałowani, nie do podrobienia, trafiający w sedno, z misją upowszechniania naukowych dokonań, ale i roztaczający wizje możliwości nowych przełomowych odkryć i wynalazków. A przy tym skromni, nie skupiający uwagi na swoich osobach, lecz treści przekazywanej widzom. Nie krygujący się do kamer, nie wychodzący z roli , a zarazem z całym swym ściśle naukowym wdziękiem fascynujący i przyciągający.
Ich śmierć, tak symboliczna - dwóch przyjaciół w tym samym strasznym wypadku, wszystkimi ich wielbicielami wstrząsnęła.
Nie pogodziłam się z tym nigdy i często myślę z żalem, że ani ICH, a ni Sondy już nie obejrzę na żywo.
Nic też i nikt ich nie zastąpi. Niemniej z zaciekawieniem oczekuję od pewnego czasu na pojawienie się po 27 latach(!) Sondy 2 ( mam nadzieję, że to nie miało być dzisiaj, bo ostatnio mylę wszystkie daty i fakty) Z radością i miłym ciepełkiem w sercu odnotowuję fakt, iż komuś zamarzyło się tak, jak i mnie, choć namiastkę tamtego programu stworzyć, oddając hołd poprzednim autorom programu, i kontynuować myśl jemu towarzyszącą - otworzenie się na widza - co dziś jest niejako oczywistością w mediach - i, jak obiecano w jednym z wywiadów z pomysłowadcą Sondy 2, analogowe doświadczenia - czyli prostymi sposobami, wręcz domowymi, na żywo i z użyciem przedmiotów z najbliższego otoczenia, dostępnych przeciętnemu homo sapiens tak, jak to czynili panowie Kurek i Kamiński. Mam nadzieję, że dobrze zozumiałam:)
Cieszy mnie też fakt, że zamysł kontynuacji programu jest bardziej uniwersalny - ma być czymś w rodzaju pamiątki dla kolejnych pokoleń - jak to u nas drzewiej było z nauką i postępem technicznym, co na koniec programu przypieczętować mają listy w butelce wysyłane do przyszłości.
Sprawdziłam co takim ostatnim listem w butelce panów Kurka i Kamińskiego mogłoby być. I odtąd, gdy spojrzę na płytę CD, pierwsza myśl będzie właśnie o nich. (Choć faktycznie o płytach CD i laserach do ich odczytu mowa była w proagramie parę lat wcześniej, ale tak symbolicznie - jest coś, co mi ich przypomni)
Tych głosów, tej kultury sporu, tego oczekiwania na kolejny odcinek, tego zachwytu nad kolejnym dokonanym na moich oczach odkryciem kolejnej warstwy w nieskończonych pokładach wiedzy tajemnej nigdy nie zapomnę. I znów żal, że mimo wielu następnych programów o tym charakterze, moi synowie nie mieli okazji zakochać się w Sondzie od dziecka, bo ich wtedy jeszcze na świecie nie było.
Nie tylko dlatego, że programy te były niezwykle mądre i puczające, ale chyba przede wszystkim z tego powodu, iż panów KK niezwykle lubiliśmy, zwyczajnie i za wszystko.
Te wiadomości pamiętam, jakby to było wczoraj.
Na szczęście i ku pokrzepieniu serc można dziś znaleźć wiele całych audycji na youtube, i dziś z przyjemnością kilka z nich sobie odświeżyłam.
Zostawiam ścieżkę dźwiękową z czołówki i pozdrawiam serdecznie z łezką wzruszenia w oku.
lewkonia
Fizyka, chemia ... jakoś nigdy nie polubiłam się z tymi dziedzinami nauki. Mój humanistyczny na wskroś rozumek skutecznie odbijał nawet to minimum wiedzy, jaką usiłowała weń wtłoczyć szkoła. Jak więc wytłumaczyć, że na kolejne odcinki Sondy czekałam z niecierpliwością i chłonęłam z wypiekami na twarzy? Chyba tylko fenomenem prowadzących, którym "się chciało" pokazać, że te dziedziny to nie tylko suche formułki do wyuczenia i równania do rozwiązania. Pamiętam, że płakałam, gdy w Dzienniku powiedziano, że obaj zginęli.
OdpowiedzUsuńZ ciekawością zajrzę do YT archiwum i sprawdzę jak to się ogląda teraz.
Świetny cykl Lewkonio! Dziękuję!
Dzis ogldalam innz program,gdy akurat sonade )2 odcinki nadawano na 2. Ale mam nagrane na dekoderze i spokojnie obez'jrye w wolnej chwili) Ale jestem ciekawa
UsuńJa pamiętam, jak przez mgłę. Pamiętam, że bardzo bałam się tej czołówki, jak zamierałam przy niej, siedząc na dywnie i jak żyłam w przekonaniu, że prowadzący nadają z innej planety ;)Tato strasznie się irytował, gdy za każdym razem pytałam, skąd są ;) Ostatnio słyszałam w Trójce rozmowę z prowadzącym Sondę 2 i chyba z ciekawości wproszę się do rodziców na oglądanie telewizji ;)
OdpowiedzUsuńTo dzisiaj :)
UsuńNiewiele pamiętam z samej treści programów, wiem tylko że jak zaczarowana siedziałam przed szklanym ekranem. Łezka się zakręciła :-) Muszę poszperać na YT, może "sprzedam" program Starszakowi?
OdpowiedzUsuńNa pewno warto:)
UsuńJa pamiętam mniej (ale coś pamiętam!), więc z tym większym zainteresowaniem przeczytałam Twoją wspominajkę.
OdpowiedzUsuńProgramy telewizyjne to jednak dawniej były lepsze! Choć mniej było ludzi z wyższym wykształceniem i choć mniej było programów, to jednak Coś one sobą reprezentowały.
Niestety, tamtego poziomu kultury dziś już nie osiąga nikt, z małymi wyjakami.Wspaniała i niepowtarzalna Grażyna Torbicka na przykład odchodzi właśnie dlatego z TVP 2.Nie sądzę,żeby znalazł sie ktoś,kto w tej, czy innej formule ją godnie zastąpi. A ta nowa sonda... no cóż, nie wyobrażałam sobie,że mnie powali, ale też nie zadrżała mi ziemia pod stopami :)Tym bardziej żal,że dzisiejszej młodzieży pozostaje zamiast autorytetów jakaś namiastka,choć może ciekawa, solidna i zabawna, jak np. Gallileo, ale przecież nie nasza...
UsuńJakieś to wszystko jednak smutne.
UsuńOd kilku lat nie oglądam TV (jakiś czas temu jeszcze oglądałam w poniedziałki Teatr TV, ale teraz już nic); nie twierdzę, że nic wartego nie ma, ale nie chce mi się już w tym chłamie doszukiwać się perełek, wolę poczytać, czy zobaczyć jakiś film na DVD. Córa w weekendy zimowe czasem coś ogląda, Mężul właściwie też nic a - naiwni - płacimy abonament. Ale słucham(y) radia. ;-)
A, Lewkonio, przypominam sobie, że wahałaś się co do "Ścieżek Północy" - mnie porwały i wyrzuciły z siebie nieco odmienioną, więc bardzo polecam (jeśli jeszcze nie czytałaś). Poza tym są dobrze napisane.
UsuńA i niezłe jest też "Stulecie" H. Wassmo (wiek na północy Norwegii oczami kobiet).
Miłego dnia! :-)