Sukienka wyprana, bluzka i dwie dyżurne spódniczki czekają odświeżone .
Co by tu... ?
Przymierzam, przykładam, mrużę oko
Tu fałdka, tu oponka.
Wiem, będzie ślicznie:)))
Idę na bal.
Jakby czas zawrócił.
Czwartek
Jak się ma 3 okienka, to chyba można ześwirować? Można.
"Wiecie co, lecę sobie kupić buty" oświadczam koleżankom w połowie drugiej godziny.
"Żeby miały paseczki, i były superwygodne do tańca. I tym razem nie czarne."
Myk. Poleciałam
Gdybym sobie na każdą studniówkę kupowała nowe, miałabym ich ponad 20 par.
Ale mam jedną parę włoskich, nie- do- zdarcia na każdą okazję.
W nich mnie kiedyś pochowają.
W drugim sklepie olśnienie, oczy mi zaiskrzyły.
Są !
Śliczne! Z paseczkami! Zakochałam się!
Z cienkiej skórki i ... czarne ofkors.
W domu:
Mąż pyta:
-"Ile?"
Ja: "fieśsiefieśśiesiąt"
- " A to spoko"
(PS. Jak zawsze w tańcu mogłoby mi urwać nogę, a nie zauważę.
Po balu mam pięć nowych odcisków, pęcherze i skopaną kostkę. Butki, w przeciwieństwie do mnie niemiłosiernie PIJĄ.
Ale są ŚLICZNE :) Być mną, to takie skomplikowane)
Piątek
MI - GRE - NA
Czy mogę nic nie mówić?
Od świtu. Zapach kawy męża wywołuje dreszcz. Jestem zielona.
Czuję każdy nerw. Wylazł na wierzch i skacze po mnie.
A pająki tak tupią pod łóżkiem...tak tupią!
Szkoła.
3 LO o dziwo JEST. Jutro bal, a oni SĄ;).
Są jak aspiryna. Jak kojący balsam.
Samopoczucie cudownie się poprawia. Czyli nie mogę bez nich żyć?
Za to po lekcji z kl 1. gimnazjum moją głową znów ktoś gra w snookera.
Rzęsy mnie bolą!
Chcę umrzeć.
Ale jak to tak, przed balem?
MO- WY -NIE- MA !!!
Sobota.
Do 16 nie wiem, jak się nazywam. Po pewnym DOMOWYM leku wypitym duszkiem i dłuuugiej gorącej kąpieli staję na nogi.
Ciśnienie spada, krążenie robi jeszcze jedno szalone okrążenie i wraca na miejsce.
Mogę nawet lekko poruszyć głową na boki :)
Spokojnie. Zdążę.
Ubieram się jak zawsze - szybko:) Maluję jak zwykle, na oko:)
Włosy co drugi dzień są na tak. Jestem szczęściarą.To ten drugi .
Reszta mnie powoli wraca do życia gdy widzę ICH.
Młodych. Pięknych. Radosnych.
I wyraźnie stremowanych.
Nie opiszę, jacy śliczni i przejęci.
Coś ściska w gardle, a oczy mi się pocą.
Bo..
Patrzę na nich czułym okiem i z biciem serca.
Bo... coraz dalej "ta moja młodość co z czasu kpi".
Bo do dziś czuję zapach Jego perfum. Widzę jasny błękit oczu, a szary tweed marynarki wciąż gilgocze w policzek.
Bo każdy opuszek palca pamięta każdy rys jego twarzy.
Moja pierwsza miłość pachnie wciąż studniówką. A może odwrotnie?:)
Polonez. Tusz malowniczo rozmytym łukiem podbija mi oko. Coś mnie uwiera pod lewym żebrem.
Może serducho. A może za ciasne body.
Szampanem wznoszę toast za młodość w NICH i w nas.
Niech NIGDY nie mija i nie traci skrzydeł.
I pamięci :)
W tańcu zapominam o wszystkim, migrenie, nadwadze i lumbago.
Do rana napawam się widokiem bezgranicznego szczęścia, piękna i nieskrępowanej swobody.
Że nie wspomnę o talentach tanecznych.
I zmieniam zdanie, jakoby klasyczny balet był nudny, niemęski, i bez jaj :)
PS. Jednak w razie zejścia poproszę te nowe buty. W życiu nie miałam takich drogich, to tam sobie donoszę. Jakby tak jakiś melanż wszystkich świętych, czy co.
Odpływam
wasza Lewkonia
PS. Pamiętacie Wasze studniówki?
Przepraszam (migrenę i obolałe stopy), ale się śmiałam, czytając (komincznie to musiało wyglądać). :-D Aż się boję oglądać filmik, bo skierują mnie gdzieś, gdzie niekoniecznie chciałabym iść. ;-)
OdpowiedzUsuńKochana, filmik jest na Oskara :)))Nóżki ozdrowiały:)))Serducho mam tkliwe, ale przeżyło :) Wspomnienia snują się za mną, ech :)))
UsuńCha, cha! Obejrzałam (w bardziej sprzyjających warunkach) i rzeczywiście świetny! :-D :-D
UsuńI ile odwagi (i dystansu do siebie) w tych łabędziach nieopierzonych. ;-) Czarny wdzięku miał jakby nieco mniej, ale urok osobisty przyćmił ten niedobór.
To ich wychowawca :)))Miał z nimi trzy światy, to się wreszcie zemścił :))) 26 chłopa o byku i ... 6 subtelnych dziewczyn!
UsuńKocham Cię, Lewkonio!
OdpowiedzUsuńMoja studniówka była całkiem udana, mimo tego, że wybrałyśmy się na nią bez partnerów (5 dziewczyn). Było dość tłumnie - 7 klas. "Forever Young" Alphaville tańczone przez całą moją klasę, już na bosaka - koło 4. 00 rano, do dziś budzi we mnie wzruszenie. Potem byłam na drugiej, jako tzw. "osoba towarzysząca", ale było tak sobie.
I cóż... Niewiarygodne, że to było tak dawno... Kostium zewnętrzny się marszczy, jak powiedziała Gaba B., a środku ciągle te ...dzieścia lat;))
Co tam kostium, się wyprasuje :))) Tego, co w sercu, nie zabierze nam nikt:))) Ściskam Aguś Droga, wieki Cię nie słyszałam, jak dobrze,że się odzywasz, BUŹKA!!!
UsuńO tak, film na Oscara:)
OdpowiedzUsuńHa:) Ale masz fajne zajęcia:) A kostium od studniówki rzeczywiście .. ciut się pomarszczył:))Dobrego dnia!
OdpowiedzUsuńW jakim sensie fajne zajęcia? Zazdrościsz mi okienek,kupowania pijących butów, czy balu? :))) Ściskam :)))
UsuńWszystkiego! A najbardziej STUDNIÓWKI:) To jest takie inne od tego co robię i dlatego bardzo mi się podoba:)))
OdpowiedzUsuńZupełnie Cię rozumiem, i jak już gdzies pisałam, mam świadomość, jakie to piękne, mieć takie przeżycia związane z pracą:)))Sama sobie zazdroszczę i dzięki temu podnoszę się, jak feniks :)))
UsuńTak, znów się rozumiemy...znów;)
OdpowiedzUsuń"Ta nasz młodość..."
uwielbiam i zawsze oczy mam wilgotne:)
Dobrze pamiętam a jakże 86', zupełni to było wczoraj.
Miałam najbardziej niewygodne buty na świecie...:)
ale poloneza tańczyłam z dyrektorem...i tak jak Tobie ...
zawilgotniały oczy mojej nauczycielce ang. że..
"Jej Krysia tańczy w pierwszej parze..."( nie , to nie była wychowawczymi:))
Sukienka była uszyta przez mamę, z koronek, niczym na konkurs tańca, a na dole wszyta zyłka wędkarska, żeby wszystko stalo jak ma stać:)
czasy szare, siermiężne, do szkoły jechałam autobusem i z tego "stania" sukienki o mało się wszerz nie zmieściłam w drzwi...:)
Sami ozdobiliśmy salę gimnastyczną, siatką wojskową:)) i plakatami.
Ale było cudnie....
Kochana, dzięki, że ruszyłaś we mnie i te strunę,
...ten szczęsny czas, ta para skrzydeł,
co nie zamknięta w nas...:)
Buziaki,
K.
Krysiu, my również sami w szkole przygotowywaliśmy wystrój z ... prezerwatyw i odpadów aluminiowych z mleczarni:)))Sukienka z kryształku ( taki sztuczny tiul) buty z paczki kupione od koleżanki, chłopak - pierwsza miłość i wspólny kurs tańa przedtem :))) JEZU! TO BYŁ NAJPIĘKNIEJSZY OKRES ŻYCIA! Bez przesady. I ja miałam takie nauczycielki, które mnie hołubiły, które kochałam, i których nie zapomnę do końca życia :)))
UsuńTe odpadki z mleczarni wypadły mi z głowy.....:)
UsuńKurs tańca był, a jakże!!
Zaciągnęłam tam moich chłopaków, klasa męska, tylko 3 dziewczyny:))
a ten tiul, trochę podobny do kryształku miałam jako halka, pod sukienką...:)
No a moja miłość pierwsza, skryta, siedziała obok mnie, zupełnie tego nieświadoma..:)
Ech, fajnie było;))
Przywołałaś piękne wspomnienia. Moja studniówka była dla mnie wyjątkowa, nie tylko dlatego, że była jedyną, na jakiej byłam. Tyle rzeczy zdarzyło się wtedy pierwszy raz. Pierwszy samodzielny (z przyjaciółką i jej starszą siostrą) wyjazd do Warszawy po buty i materiał na spódnicę. Może dlatego, że jechałam bez mamy to kupiłam buty na niebotycznym 3 cm obcasie. Nie umiałam na tych obcasach chodzić, więc całą studniówkę kurczowo trzymałam się ramienia mojego chłopaka (też pierwszego). Sala dekorowana do późnej nocy, problem z dojazdem bo w nocy sypnął śnieg i odkopywaliśmy z tatą garaż i podjazd,Polonez w pierwszej parze z dyrektorem, a nad ranem bolero Ravela tańczone w kółku... Kurcze, chyba odkopię stare zdjęcia i machnę wpis na swoim blogu, żeby sobie przypomnieć a dzieciom zostawić na pamiątkę ...
OdpowiedzUsuńNa 100% Twój śmiech tam słyszę :) Cudowne! Moja studniówka była jakaś odrealniona, ja w jakimś przedziwnym uniesieniu. Kurcze, no... to była BAL!
OdpowiedzUsuńJezioro Łabędzie gromi!!!
OdpowiedzUsuńA ja nie miałam studniówki, ogłoszono stan wojenny i skończyły się marzenia o studniówce... Za to teraz mam, nawet i dwie w sezonie :) Z ogromną radością patrzę na ten młody żywioł, radość, pełnię życia i krasy, i życzę wszystkiego najlepszego (a w tym roku szczególnie, bo i moja pociecha wstępuje w maturalne progi), pozdrawiam serdecznie hel.