Dzisiaj moje małe tęsknoty jeszcze w letnich sandałkach siedzą ze szklaneczką miętowej lemoniady i zaglądają mi przez ramię. Jeszcze nie spakowały letnich tobołków. Jeszcze nie zblakł im rumieniec i wciąż mają kwiaty we włosach. Tylko gdzieniegdzie pojawił się wrzos i jarzębina w ich wiankach. I zapragnęły wyprawy do lasu, wciąż rozgrzanego latem.
Jeszcze nie jesień. Jeszcze babie lato nie odpływa. Choć dynie zaczynają czerwienieć niecierpliwie. Wrześniu trwaj cichutko i sącz się dzień za dniem, bez pośpiechu :)
Pozdrawiam wciąż słonecznie i bezchmurnie z werandy
Lewkonia